Historia szkoły do 1950 r.
Bożewo to miejscowość bardzo stara. Nazwa pochodzi od borów, o resztkach których wspominali starzy ludzie w Polsce międzywojennej.
W 1453 roku Andrzej z Borzewa (Borzewski) starosta, stolnik płocki, sekretarz książęcy ufundował parafię i kościół św. Andrzeja i Jakuba w stylu nadwiślańskiego gotyku. Kościół stoi do tej pory w niezmienionej formie, jest cennym zabytkiem.
A co było przed tym?
Ludzie chodzili do kościoła w Bądkowie, tam była ich parafia. Okolice zamieszkiwały drobne rady rycersko – ziemiańskie. Część ich własności wykupił lub wyprawował wspomniany Andrzej i tak powstał folwark borzewski, a przy nim wieś kmieca – typowa ulicówka: kościół i staw, od nich po obu stronach drogi dwa rzędy chat.
Szukamy początków szkoły.
W opisie powizytacyjnym parafii i kościoła borzewskiego z dn. 7 marca 1776 r. napisano: „Szkół w tej parafii nie masz i nie było, ani na to funduszu żadnego nie ma”.
W Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego i Litwy z roku 1880 czytamy pod hasłem „Borzewo”: „...wieś włościańska, folwark i probostwo, gmina Lisewo, pow. Sierpecki, parafia Borzewo, we wsi kościół parafialny z 1453 r. , szkółka elementarna, karczma...” Być może szkoła została założona przez Komisję Edukacji Narodowej, a może przez Towarzystwo Ksiąg Elementarnych Królestwa Polskiego na początku XIX wieku. Jedno jest pewne: szkoła powstała i działała w okresie niewoli.
Nasz region znalazł się w latach 1793 – 1806 pod zaborem pruskim, od roku 1815 w obrębie Rosji carskiej.
Zaborca zmierzał do wynarodowienia Polaków, odebrania im języka i odrębności kulturalnej. Rządowi na rękę była ciemnota ludu. Szkoły były nieliczne, ich utrzymanie celowo złożono na barki chłopów, co utrudniało powstawanie nowych szkół.
W 1902 r. Borzewo nawiedził pożar. Spłonęło 30 domów mieszkalnych, w tym zabudowania dworskie oraz wszystkie zbiory.
Podczas odbudowy w roku 1904 powstał budynek szkolny przystosowany do nauczania początkowego w ówczesnych warunkach. Dom murowany, z cegły, zawierał mieszkanie dla nauczyciela i jedną ogromną salę (później przedzieloną na dwie), w której rzeczywiście mogło się pomieścić 100 dzieci. Izby były nienaturalnie wysokie. Od podłogi do sufitu mierzyły 15 stóp, czyli ponad 4 metry. W zimie trudno je było ogrzać piecem kaflowym. W jednym końcu sali na podwyższeniu stała katedra (siedzenie wraz z pulpitem) dla nauczyciela. Z tego miejsca uczący mógł doskonale objęć wzrokiem całą salę z dziećmi.
W 1910 r. do Borzewa przybył nowy, młody nauczyciel, absolwent Seminarium Nauczycielskiego w Wymyślinie obok Skępego, Antoni Włoczewski. Nie byłą to jego pierwsza placówka pracy. Na posadzie w Żabowie dał się już poznać jako lokalny społecznik i patriota. A. Włoczewski był korespondentem wielu czasopism - Naród, Wiadomości Codzienne, Głos Płocki, Kurier Płocki, Mazur, Gazeta Świąteczna, Dziennik Płocki, Głos Mazowiecki. Z jego wypowiedzi możemy bardzo wiele dowiedzieć się o życiu, problemach i nastrojach społeczeństwa naszego regionu.
Na początku XX wieku w wielkiej gminie Lisewo były tylko dwie szkoły: w Lisewie prowadzona przez Bronisława Krzywińskiego – mojego dziadka ze strony matki i w Borzewie prowadzona przez Antoniego Włoczewskiego – mojego ojca.
Władze ograniczały nauczanie do nauki czytania, pisania, rachunków w języku rosyjskim. Nauczyciel prowadził lekcje jednocześnie na trzech poziomach, nauka trwała 3 lata. Wypowiedź A. Włoczewskiego na łamach „Mazura” w 1912 r. dostatecznie naświetla stosunki panujące w szkole:
„Jedną z głównych przyczyn niedostatecznej dążności do zakładania szkół gminnych jest obcość wykładowego języka, a następnie brak zaufania (...) Na kilkunastotysięczną ludność w gminie istnieją zaledwie dwie szkoły, które nie mogą pomieścić wszystkich dzieci pragnących się uczyć.
Na początku roku szkolnego nauczyciele tych szkół przechodzą istne tortury moralne. W każdej z tych szkół do zapisu zjawia się zwykle około 200 dzieci. Nauczyciel zgodnie z przepisem zapisuje pierwszych 60-u, pozostałym zaś odmawia przyjęcia. Nieprzyjęte dzieci uderzają ... w płacz. Rozczulony tą żądzą nauki nauczyciel wybiera jeszcze kilkudziesięciu... Tym sposobem liczba dzieci przewyższa podwójnie ustanowioną normę.
Lecz pozostaje jeszcze co najmniej połowa , których nauczyciel przyjąć nie może. Rodzice przychodzą z pretensjami... Rozpoczyna się nauka. Nauczyć setkę nierozwiniętych maleństw myśleć, czuć i mówić prawidłowo, na to trzeba iście anielskiej cierpliwości. Tymczasem władza wymaga, ażeby 8-letnie dziecko w krótkim stosunkowo czasie prawidłowo odpowiadało po rosyjsku na pytania zadawane w tym języku...
O założeniu nowych szkół tutejsi mieszkańcy słuchać nie chcą. Mówią, że i tak za dużo płacą podatków.”
Toczyła się I wojna światowa. Zaborcy walczyli ze sobą. Rządy ich złagodniały, chcieli przeciągnąć na swoją stronę dzieci. Antoni Włoczewski nie ograniczał się do nauczania dzieci. Wychowywał też starsze społeczeństwo. Założył w Borzewie Kółko Rolnicze, Straż Pożarną, Stowarzyszenie Młodzieży. Walczył z alkoholizmem, paleniem papierosów i hazardem.
Szkoła stała się ogniskiem patriotyzmu. Urządzano obchody świąt narodowych, obchody zrywów powstańczych.
W latach 1914 – 1918 na terenie Polski toczyła się I wojna światowa. Był to czas, że w Borzewie, w budynku szkolnym, znajdował się szpital wojskowy. W 1918 r. Polska odzyskała niepodległość. Klęska zaborców, wolność ojczyzny nie zastała społeczeństwa nieprzygotowanym. Zniszczenia materialne były ogromne. Mimo to od razu wprowadzono obowiązek szkolny wszystkich dzieci od 7-go roku życia. W Borzewie, jako pierwsza w powiecie, powstała 7-o oddziałowa szkoła powszechna.
Przybywało nauczycieli. W 1920 roku przy boku męża do pracy nauczycielskiej stanęła Maria z Krzywińskich Włoczewska. Potem przybyli: Teodor Cichocki, Maria i Adam Malanowscy, Kudelanka.
Początki były bardzo trudne. W 1920 r. napaść bolszewicka zagroziła niepodległości. Swary, brak zgody w odnalezieniu wspólnoty myśli politycznej były naturalnym wynikiem podzielonego na zabory narodu. Odpowiedzią był wierszyk Antoniego Włoczewskiego zamieszczony w „Echach powiatu sierpeckiego” (1922 r.):
„Święta Polska zmartwychwstała i na nowo żyje
niech więc w naszych piersiach dzisiaj jedno serce bije.
Miłość, zgoda niech jaśnieje od nas na świat cały
a nad nami niech powiewa Orzeł śnieżno Biały.
Uczmy się wciąż i pracujmy, bo oświata ludu,
wyścig pracy i wytrwałość dokonywa cudu”
W tym samym roku A. Włoczewski wydał książkę „Nauczyciel Szkoły Powszechnej na wsi”.
Maria Włoczewska stworzyła teatr amatorski, którego przedstawienia oglądała ludność, nie tylko lokalna. Aktorami byli mieszkańcy. Znalazły się miejscowe talenty aktorskie i lokalne. Dochód z imprez przeznaczono na cele społeczne, przeważnie na OSP.
Szkoła borzewska prezentowała wysoki poziom naukowy. Uczęszczała do niej starsza młodzież spoza obwodu szkolnego ( Cholewice Karwosieki, Turza, Zakrzewek, Czachorowo, Borki), gdzie istniały szkoły posiadające tylko 3-4 oddziały. Najzdolniejsi uczniowie po skończeniu siedmiu klas szli przeważnie do Seminarium Nauczycielskiego w Płocku. Szkoła borzewska może się poszczycić całą plejadą nazwisk księży i nauczycieli – byłych uczniów tej szkoły. Księża to: L.Chojnacki, J.Michalski, K.Małecki, W.Sulkowski. Nauczyciele:
S.Lisowski, Zarecki, R.Wasilewska, T.Brudnicki, A.Sokół, J.Kłobukowska, H.Berlińska, S.Wojdat, J.Kowalski, M.Łukowski, Skoneczny, A.Piasecki, L.Derkowska, Z.Michalska.
Wyżej wymienieni pełnili zaszczytną funkcję krzewicieli oświaty, w Polsce międzywojennej. W każde wakacje odwiedzali swego nauczyciela, radzili się, dyskutowali, byli ulubionymi gośćmi Włoczewskich.
Z borzewskiej szkoły powojennej rekrutowali się nauczyciele:
A.Miłkowski, L.Mielczarski, R.Leśniewski, S.Olewiński, E.Denst, K.Dąbrowski, , Dudkiewicz,
K.Brudnicki, J.Ręczkowska, Z.Małecka, S.Skowroński, M.Mielczarska, Z.Gachewicz,
S.Dąbrowska, G.Olewińska, T.Wojdat, B.Bąkowska, L.Chyczewski.
Spośród wymienionych mamy trzech dyrektorów szkół płockich: S. Olewiński,
R.Leśniewski, S.Skowroński, dyrektorem naszej szkoły był K.Brudnicki, a L.Chyczewski jest profesorem Akademii Medycznej, kierownikiem zakładu biologii molekularnej, kształci lekarzy.
W ostatnich latach przed wojną w borzewskiej szkole uczyli nowi nauczyciele. Były to dwa małżeństwa: Ziętowie i Siemiątkowscy.
W czasie okupacji Niemcy uważali nasze tereny za swoje. Włączyli je do Reichu jako Prusy Południowo-Wschodnie ze stolicą w Ciechanowie. Miejscowości otrzymały nazwy niemieckie: Sierpc – Sichelberg, Borzewo – Reichenau. Gmina została przeniesiona z Lisewa do Mochowa. Ludność polska z tych terenów jako „obca” miała być przesiedlona lub wyniszczona. Zaczęła się wymiana gospodarzy polskich na niemieckich. W tych warunkach nie było mowy o polskiej szkole. Dzieci polskie przez pięć lat okupacji pozbawione były nauczania. Rodzice w domach pokazywali literki, Antoni Włoczewski uczył potajemnie kilkuosobowe komplety, ale to wszystko było kroplą w morzu potrzeb. Szkoła była wyłącznie dla Niemców. Prowadzili ją dwaj nauczyciele: stary Volksdeutsch Lidke i o słowiańskim nazwisku Wyluda – wielki wróg Polaków, pochodzący z Mazur.
Dzieci niemieckie były hołubione, dokarmiane, uczyły się w budynku szkolnym. Starsza młodzież niemiecka stowarzyszona w Hitlerjugend miała swoją siedzibę w nowym baraku obok kościoła. Niemcy, opuszczając w styczniu 1945 roku wieś, podpalili barak. Na szczęście pożar nie rozprzestrzenił się na wieś, ale po siedzibie Hitlerjugend nie pozostało śladu.
Po wyzwoleniu z entuzjazmem zabrano się do wskrzeszenia polskiej szkoły. Antoni i Maria Włoczewscy zorganizowali komplet nauczycieli. Kiedy zaczęły się tworzyć oświatowe władze powiatowe, szkoła borzewska jako pierwsza w powiecie ruszyła pełną parą. Członkowie Rady Pedagogicznej byli doświadczonymi nauczycielami, niekiedy z wyższym wykształceniem: Antoni i Maria Włoczewscy, Tadeusz Brudnicki, Janina Kłobukowska, Halina Kłobukowska, Jan Chyczewski. Uczyli, chociaż nie było mowy o zapłacie.
Do szkoły zgłosiło się bardzo dużo dzieci w różnym wieku: od 7 do 18 lat. Wyszukiwano dla nich stare podręczniki szkolne, literaturę dziecięcą, dawne gazety. Trudne warunki rekompensował wielki entuzjazm dzieci, nauczycieli, rodziców. Starsze roczniki realizowały w ciągu roku szkolnego program dwóch klas. Wizytacja oświatowa wypadła świetnie. Inspektor Bandurski był pełen podziwu. Trudności lokalowe rozwiązano poprzez wynajęcie dodatkowych lokali na wsi. Dzieci uczyły się także w remizie, domu parafialnym, domu Żabolickich.
Stopniowo odeszła kadra nauczycieli renomowanych. Ich miejsce zajęli młodzi nauczyciele, niekwalifikowani, którzy oprócz wykonywanej pracy zawodowej musieli dokształcać się w Rejonowej Komisji Kształcenia Nauczycieli w Płocku. Byli to: R.Kolczyński, H.Kłobukowska, D.Chyczewska, J.Symoni, Rutkowski, Trzciński. Antoni i Maria Włoczewsscy byli dla nich dobrymi opiekunami, służyli radą i pomocą.
W 1948 r. zmarł Antoni Włoczewski.
W latach 50-ych zrodziła się społeczna inicjatywa budowy nowego budynku szkolnego. Rodzice sami zaczęli zwozić kamienie na fundamenty pod nowy budynek. Starania o umieszczenie budowli w planach akcji „1000 szkół na tysiąclecie państwa polskiego” odniosły pożądany skutek. W latach 1950 – 54 stawiano nowy budynek szkolny bez prawego skrzydła przeznaczonego na salę gimnastyczną. Odtąd wszystkie dzieci uczyły się pod jednym dachem.
Do pracy w szkole przybyli nowi absolwenci Liceum Pedagogicznego: E.Chyliński, Dutkiewicz, A. Miłkowski, Blachowski, Trzcińska, Duma.
Lata 50-te to ciężki okres terroru stalinowskiego, próbującego skłócić wewnętrznie społeczeństwo, wyeliminować religię, przeorganizować rolnictwo. W szkole borzewskiej zaszły zmiany. Zmieniono kierownictwo, ze ścian zdjęto krzyże, ale atmosfera wrogości nie utrzymała się długo. Na fotografii z 1958 r. Rada Pedagogiczna sprawia wrażenie sympatycznej, zgranej grupy. Oprócz Marii Włoczewskiej jest dużo nowych twarzy: Edmund Ludwicki – kierownik, Anna Ludwicka, Justyna Kowalska, Maria Piotrowska, Janina Duma, Stefania Górecka, ksiądz Kocięcki.